USA – Sierra Nevada, raj dla narciarzy
Ameryka Narty

USA – Sierra Nevada, raj dla narciarzy

Jest tu kilka fajnych ośrodków narciarskich, ale mnie uwiodła Mammoth Mountain, potężna Góra Mamuta. Świetne trasy zjazdowe, niesamowite panoramy, dzikie przestrzenie off-piste i jeden z najdłuższych sezonów narciarskich w USA.

 Kiedy dwie godziny jazdy stąd  w słynnym Palm Springs przypieka słońca, na Górze Mamuta narciarzy rozpieszcza śnieżny puch. Walory tej wielkiej góry (3370 m n.p.m.) dostrzegł ponad 80 lat temu biznesman David McCoy, sam jeżdżący na nartach i uruchomił tu  pierwszy wyciąg linowy, a potem wyciągi krzesełkowe. Były prymitywne, wchodziło się na nie po drewnianej rampie, czasem tak rozchwianej, że narciarze wywracali się jak kostki domina. Dzisiaj na  narciarzy czeka tu ponad 150 tras, 28 kolejek i wyciągów, a  Mammoth Mountain Ski Area uchodzi za  jeden z największych ośrodków sportów zimowych w Sierra Nevada. Stoki do jazdy zaczynają się na wysokości ponad 2400 m n.p.m., a całe  śnieżne eldorado zajmuje ponad 1400 ha. Brzmi nieźle. Sama góra zaś to nic innego jak pokryty czapą śniegu uśpiony wulkan, który wystrzelił tu podczas serii erupcji setki tysięcy lat temu.

Dzień szaleństwa po świezych opadach. Fot. © Arch. redakcji

Sierra Nevada jak z westernu

Kiedy w końcu  tu dotarłem, miałem wrażenie, że świat zatrzymał się w bezruchu. Wokół majestatyczna natura i górski krajobraz tak różny od amerykańskich metropolii. Wszędzie dużo białego puchu, którego nie mogło rozpuścić ostre kalifornijskie słońce. Miasteczko Mammoth Lakes, z ogromnym posągiem mamuta w centrum, niemal skryło się wśród drzew, czekając na kolejne opady śniegu,  dostarczane przez burze znad Oceanu Spokojnego. Na miejscu można skorzystać z pokoi gościnnych,  prywatnych domków i apartamentów i bardziej luksusowych opcji  – hoteli Ritz-Carlton czy The Village Lodge z basenem na zewnątrz, kilka kroków od górskiej kolejki. Pomocą w doborze zakwaterowania służy Mammoth Lakes  Tourism, ale wszystko zależy od możliwości portfela.

Pierwszy dzień poświęciliśmy na aklimatyzację, podziwiane Sierra Nevady, której majestatyczny pejzaż przypomniał obrazy z westernów. Zaczęliśmy od Stump Alley, stosunkowo łagodnej trasy, ale na tyle rozległej, że można było złapać wiatr we włosy. Potem był kilkumetrowy zjazd Broadway prawie z samego szczytu na sam dół i to już było wyzwanie jak na początek.  Gdy trenuje tu amerykańska kadra narciarska, dostaje na wyłączność tę trasę do giganta.  Z każdym zjazdem zyskiwaliśmy większą pewność siebie i rósł  apatyt na więcej. Po południu więc ruszyliśmy z samej góry z kultowej Cornice Bowl, co było kolejnym wyzwaniem.  Ale ośnieżone lasy i niekończące się, białe doliny rekompensowały zmęczenie. To był piękny początek narciarskiej przygody.

Trasy narciarskie prowadzą z samego szczytu. Fot. © Arch. redakcji

Dziewiczy puch i jazda off piste

Drugiego dnia naszą uwagę przykuły stoki stromego zbocza Chair 23.  Niebo było pochmurne, a niedawne opady śniegu zwiększyły stopień trudności.  Każdy skręt wymagał pełnej koncentracji, ale kątem oka udało się dostrzec  rudego lisa, który tylko na chwilę wyłonił się z lasu, by zaraz zniknąć. Zaawansowanych narciarzy przyciągają tu strome trasy, takie jak legendarny Climax czy Scotty’s Run, pełne ostrych skrętów i były momenty, że musiałem walczyć o równowagę, a śnieg niemal oślepiał mnie przy zjazdach. Ale sunąłem dalej, ciesząc się każdym manewrem.

Będąc na Górze Mamuta, warto też zakosztować jazdy off piste w terenach dzikich, pokrytych głębokim śniegiem. Ta opcja wymaga jednak wzięcia przewodnika.  Naszym był Jackie , znający ten region jak własną kieszeń. Wędrówka okazała się wymagająca fizycznie, choć było słonecznie i bezwietrznie. Dotarliśmy do nietkniętego śnieżnego zbocza, po którym zjeżdżaliśmy, przecinając dziewiczy puch. Jazda w strefie backcountry różni się od tej na stokach, że  jest nieprzewidywalna, a przez to fascynująca. Jackie opowiadał nam o zwierzętach zamieszkujących te dzikie tereny, nagłych zmianach pogody. Zakończyliśmy, kiedy słońce powoli opadało na horyzont, rozświetlając stoki ciepłymi odcieniami pomarańczy.

Na stokach Góry Mamuciej sezon trwa do lata. Fot. © Arch. redakcji

 Szusujemy na Wall Street

Tras jest tu mnóstwo, ale warto poznać choć kilka. Pumpkin, czyli Dynia – to trasa przyjemna, ekstremalnie długa,  świetna przy pierwszych skrętach. Road Runner, czyli Pędziwiatr jest bardzo malowniczy, dość łagodny i długi. Z kolei Gold Hill, Złote Wzgórze, będzie w sam raz dla tych, którzy lubią szybką jazdę i trudniejsze manewry. Trasa zaczyna się na szczycie Cloud Nine Express i oferuje doskonały zjazd naturalnym, długim halfpipem. Z kolei Wall Street jest idealna dla zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów, szukających  wyzwań w trudnym terenie. Ten narciarski cruiser, startujący za gigantycznym znakiem Mammoth tuż przy szczycie krzeseł Canyon Express, prawie nigdy nie jest zatłoczony. Jest wręcz cudowny dla narciarskich szaleńców. Jest też coś dla prawdziwych ekspertów – czarna  Huevos Grande czy freeridowa The Hemlock.  Oczywiście, narciarze mogą też szusować  w głębokim śniegu, a freestylerzy w specjalnych snow parkach. W Mammoth jest takich parków co najmniej pięć, od malutkich dla dzieci aż po wielkie skocznie dla akrobatów narciarskich, robiących w powietrzu salta. Znajdziemy tu jeden z nielicznych ośrodków na świecie,  gdzie działa kilka half-pipe’ów, czyli konstrukcji o kształcie rynny, w której jeździ się od jednej pionowej ściany do drugiej, wykonując w powietrzu trudne ewolucje.

Mammoth Mountan, 3370 m n.p.m.,góruje ponad Sierra Nevadą. Fot. © Arch. redakcji

Z Los Angeles na Górę Mamuta

Przy odrobinie szczęścia na Mamucie można spotkać szusujących Orlando Bloom’a, Justina Timberlake’a z Jessicą Biel, Reese Witherspoon, Kendalla Jennera z rodziną Kardashian, Toma Brady’ego czy Lance’a Armstronga. To już stali goście.  Ale przyjeżdżają tu również zamożni mieszkańcy Los Angeles (wiadomo, narciarstwo do tanich nie należy)  na weekendowe wypady oraz

ski bums, czyli narciarscy włóczędzy. Nie stać ich na drogie knajpy, ale świetnie się bawią. Zapytacie , jak to robią bez forsy.  Otóż, żeby poszaleć w górach,  smarują narty zamożnym turystom. Mamut  jest typową  górską osadą, z licznymi kawiarniami, sklepami, butikami, oferującymi rękodzieła i lokalne produkty.

Sporą atrakcją są kąpiele w gorących wodach termalnych, kilka mil dalej. Można się wygrzewać pod gołym niebem, spoglądając na ośnieżone szczyty.

Najlepiej dojechać tu samochodem historyczną autostradą 395 ze względu na wspaniałe widoki. Wybierając opcję samolotową – z lotniska Mammoth Yosemite można dostać się bezpłatnym wahadłowym autobusem w 20 minut. Mammoth Mountain Ski Area to coś więcej niż kolejny ośrodek narciarski. To górska perła Kalifornii. Jest tu wszystko lub niemal wszystko, czego pragną narciarze.

Post Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Verified by ExactMetrics