Podróżują od czterdziestu lat. Zawsze w drodze, bo Elżbieta i Andrzej Lisowscy nie potrafią inaczej. W Indochinach przeżyli życiowe tsunami. Zostali obrabowani, a chwilę później doszczętnie spłonęło ich krakowskie mieszkanie. Zawalił im się świat, ale nie przestali marzyć, o czym świadczy ich ostatnia książka „Ogień i monsun. Indochiny z bliska”. I wciąż poszukują swoich południków szczęścia…
Wędrowali śladami wielkich cywilizacji, religii, fiest i rytuałów. Od Kostaryki przez Iran i Madagaskar, po Japonię i Borneo. Zawsze z aparatem fotograficznym, często z kamerą, dzięki której mogli pokazać kawałek świata w swoich programach telewizyjnych: „Światowcu” i „Z plecakiem i walizką”. Ale to Indochiny skradły ich serca już wiele lat temu. „To ważny kawałek naszego wymarzonego, jeszcze w czasach „żelaznej kurtyny”, świata. Z pobudzającym zmysły, monsunowym powietrzem, soczystą zielenią palm i klimatami z filmu „Pożegnanie z Afryką. I przede wszystkim z krajobrazami i nastrojami oscarowego melodramatu „Indochiny” z niezwykłą rolą Catherine Deneuve”, piszą w swojej książce „Ogień i monsun. Indochiny z bliska”.
Cieszą się, gdy mogą przez chwilę pobyć w nadmorskim błogostanie w Kambodży, z dala od ludzi, ale wytrzymują tam kilka dni. Zaczyna ich nosić, ciekawość świata i ludzi nie pozwala usiedzieć na miejscu. W sanktuarium Erawana w Bangkoku, które przywitało ich słodkim zapachem jaśminu i kadzidła, pytają ludzi, czy rzeczywiście spełniły się ich prośby i marzenia. I jednocześnie, widząc wielkie zmiany w Azji, sami pytają: „Dokąd zmierza świat?”
„W ciągu tysiącleci mieszkańcy Zachodu i Azji Wschodniej wypracowali odmienne systemy myślenia, odmienne metafizyki. Zachód kocha logikę, klasyfikuje i wierzy, że aby poznać przedmiot należy go wyjąć z tła, przyjrzeć mu się i zobaczyć, jakie reguły nim rządzą. Dla mieszkańców Azji świat jest bardziej złożony i mocno ze sobą powiązany, a logika nie pomaga w rozwiązywaniu problemów”, piszą w swojej książce. A jednak okazuje się, że to Azjaci częściej czują się szczęśliwsi od Amerykanów czy Europejczyków.
Lisowscy, członkowie elitarnego The Explorers Club, wierzą jednak, że nawet w tak skonfliktowanym i konsumpcyjnym świecie, w jakim przyszło dziś nam żyć, wciąż jest miejsce na dobro i marzenia. Życie bez marzeń traci smak i barwę…
„Ogień i monsun. Indochiny z bliska”. Wydawnictwo Bezdroża