
Zamek, który niczym ptak przysiadł na szczycie wygasłego wulkanu, jest architektonicznym cudem. Przez ponad 800 lat nigdy się nie poddał i nikt go nie zdobył. Wciąż skrywa mroczne sekrety i fascynujące historie o czarownicach. Jeśli lubicie podróże z dreszczykiem, to ruszamy!
Do zamku z pobliskiego Feldbach mamy około 10 km. Malownicza droga, przecina rozległe styryjskie pola i prowadzi prosto na wznoszącą się w górze, imponującą fortecę. Widać ją z daleka. Jej strome, bazaltowe zbocza zniechęcają do pieszego podejścia, więc korzystamy ze specjalnej windy. Dawne walki o zamek musiały być zacięte. Wspinaczka na strome zbocza, zwłaszcza pod ostrzałem, musiała być samobójstwem dla każdej armii.
W zamkowym labiryncie
Architekci Riegersburga wykorzystali naturalne ukształtowanie terenu, tworząc labirynt fortyfikacji tak, by wykrwawić każdego przeciwnika. Zamek posiadał i wciąż ma imponujący system siedmiu bram, włącznie z bramą główną, które trzeba było pokonać, aby dotrzeć do głównego dziedzińca. Każda brama umieszczona za kolejnym bastionem wymagała oddzielnego oblężenia, co dla wroga wiązało się z ogromną stratą czasu i sił. Do tego warownię otaczało ponad 4 km murów obronnych oraz jedenaście bastionów, z których każdy był punktem ogniowym. Napastnicy, którzy zdołali sforsować jedną bramę, natychmiast znajdowali się pod krzyżowym ostrzałem z następnej bramy i sąsiadujących bastionów.
Najbliżej zagrożony był zamek podczas najazdów osmańskich i wojen węgierskich. Ale jak podkreślają historycy, sam widok Riegersburga na skale działał odstraszająco. Wróg szybko się zniechęcał i rezygnował z długiego oblężenia.


Pani na zamku – Zła Lizi
Ale nie fortyfikacje, a postać pewnej kobiety, nadały zamkowi prawdziwie intrygujący charakter. Najbardziej barwną właścicielką w historii Riegersburga była Katharina Elisabeth von Galler, zwana przez poddanych Schlimme Liesl, Złą Lizi lub Fatalną, Złą Elżbietą.
Katherina, dziedzicząc zamek po mężu w XVII wieku, musiała toczyć zacięte batalie prawne, aby utrzymać go w posiadaniu. W tamtych czasach dziedziczenie tak potężnej warowni przez kobietę wydawało się niesłychane. „Zła Lizi” była jednak niezwykłą kobietą, prawniczką i strategiem w jednej osobie. Nie tylko obroniła zamek, ale zainwestowała ogromne pieniądze w jego rozbudowę, czyniąc go praktycznie nie do zdobycia. Jej charakter podsumowuje inskrypcja w Białej Sali: „Bauen ist eine schöne Lust, was es mich kost, ist mir bewusst”, czyli „Budowanie jest piękną przyjemnością, jestem świadoma, ile mnie to kosztuje.” Ten cytat świadczy o jej determinacji i świadomości ponoszonych kosztów.
„Choć dla swoich wrogów i przeciwników była bezlitosną, nawet mściwą przeciwniczką, a dla niektórych poddanych surową panią, to historyczne źródła sugerują, że ci, których kochała i chroniła, szczerze ją opłakiwali po jej śmierci”, mówi Harald Wohnhaus, przedstawiciel lokalnej organizacji turystycznej. Katherine była kobietą wyprzedzającą epokę – trzykrotnie zamężna, w trzecim małżeństwie, w obliczu oszustw i znęcania się nad nią, podjęła niezwykle rzadki w tamtych czasach krok, jakim było złożenie pozwu o rozwód.
Krążą legendy, że to właśnie duch Katheriny Elisabeth von Gallen wciąż czuwa nad ukochanym zamkiem. Niektórzy twierdzą, że widują ją, a nawet odnotowują zjawiska w jednej z komnat, gdzie pościel bywa naruszona, choć nikt w niej nie spał. Czy „Zła Lizi” wciąż pilnuje swojej fortecy?

Życie w niezdobytej twierdzy
Życie na zamku Riegersburg, pomimo jego militarnej potęgi, było mieszanką surowej konieczności obronnej i próby utrzymania barokowego luksusu. W XVII wieku, za czasów Kathariny Elisabeth von Galler, zamek przeszedł transformację z surowej fortecy w rezydencję, godną bogatej arystokratki, choć zawsze pozostawał na posterunku.
Wróg często stawał u jego bram. Każdy mieszkaniec, od szlachcica po służącego, miał więc przydzieloną funkcję na wypadek oblężenia. Alarmy zdarzały się często, szczególnie w XVII wieku, więc wszystko musiało pasować do strategicznych wymogów: zawsze pełne magazyny, gotowe armaty i warta na murach, skąd wzrok sięgał daleko w kierunku Węgier. Mieszkańcy musieli doskonale znać sieć podziemnych korytarzy i schowków. Zamek był tak duży, że nawet w trakcie oblężenia, życie toczyło się dalej w najgłębszych i najlepiej zabezpieczonych częściach.

Barokowy blask za murami
„Złej Lizi” udało się jednak wprowadzić do surowych, średniowiecznych murów pierwiastek luksusu. Na Riegersburg można podziwiać pięknie, zachowane salony, w których Katharina von Galler przyjmowała gości, negocjowała i pokazywała swoją potęgę. Bogato zdobione, barokowe sufity i misterne detale, stanowiły jaskrawy kontrast dla surowej, wojskowej funkcji zewnętrznych murów. Choć zamek był twierdzą, mieścił elegancką kaplicę i bibliotekę, co świadczyło o tym, że jego mieszkańcy nie zapominali o życiu duchowym i intelektualnym.
Mimo, że „Zła Lizi” inwestowała w barokową wygodę, życie na wulkanicznej skale, zwłaszcza zimą, pozostawało wyzwaniem. Współcześni właściciele, książęta Liechtensteinu, nie mieszkają już w zamku, a jeden z nich, dr Emanuel Liechtenstein, przyznał, że życie na szczycie wzgórza jest „w zasadzie bardzo niewygodne”, szczególnie w chłodniejszych miesiącach. Jak widać, nawet najpotężniejsza twierdza nie dawała komfortu.


Polowania na czarownice
Dwór Kathariny von Galler miał liczną społeczność, w której bogactwo i polityka mieszały się z mrocznymi dramatami epoki. Służba odpowiadała za prowadzenie całego gospodarstwa. Musiała nie tylko dbać o wyżywienie i potrzeby pani na zamku, ale też o gotowość militarną – stan broni, zaopatrzenie w proch i dbałość o kondycję żołnierzy.
Najbardziej przerażającym aspektem życia w XVII w. była wisząca nad wszystkimi groźba oskarżenia o czary. Liczne procesy czarownic w pobliskim Feldbach nieuchronnie wpłynęły na atmosferę panującą na zamku. Ten mroczny proceder w historii Styrii odważnie dokumentuje zamkowe Muzeum Czarownic (Hexen Museum). Blisko 300 kobiet osądzono, wiele z nich torturowano i wiele spalono na stosach.

Najbardziej zapada nam w pamięć postać służącej pani na zamku – Kathariny Paldauf, zwanej Kwiatową Wiedźmą, która stała się ofiarą wielkiego procesu o czary w Feldbach. Oskarżono ją o czary, a głównym dowodem miał być fakt, że potrafiła sprawić, aby w środku zimy… zakwitły róże. Tę umiejętność uznano za dowód jej paktu z diabłem i spalono ją na stosie w 1675 roku. Zwiedzanie zamku Riegersburg to podróż przez historię: od czasów nieustępliwej „Złej Lizi”, która zrewolucjonizowała rolę kobiety w świecie arystokracji, po koszmar polowań na czarownice. Miejsce w sam raz na jednodniową wycieczkę, pełną wrażeń.
Wizyty online: www.dieriegersburg.at



