Czy warto być tak upartym jak Tomek Mackiewicz, który za marzenia zapłacił największą cenę – swoim życiem? Czy góry są tylko dla nieustraszonych? „Nie wiem, jakim Tomek był człowiekiem, bo widziałem go dwa razy w życiu. Ale sam szedłem pięć razy na Annapurnę, cztery na Broad Peak, trzy na Makalu, więc nie jestem w uporze od niego gorszy”, powiedział Piotr Pustelnik w „Vivie!”, w rozmowie z Elżbietą Pawełek. „Tylko że kierowały mną inne pobudki, bo aż tak bardzo nie zależało mi na jednej górze co na wszystkich czternastu. Ale powiem szczerze, że rozmowa o Tomku jest dla mnie bardzo trudna. To co się stało, jest bardzo świeże, zbyt emocjonalne i smutne. Bo co tu dużo mówić, każdego w górach szkoda i on zupełnie niepotrzebnie zginął”.
Czy jakieś zasady określają, kiedy można zaatakować szczyt? Jak się zachować, kiedy zaczyna brakować sił? W górach obowiązuje żelazna reguła alpinistów, jak mówi Pustelnik: „Jeśli wchodzisz na szczyt, to musisz mieć jeszcze siłę zejść. Zejście zawsze jest trudniejsze od wchodzenia, bo człowiek jest stworzony do wchodzenia a nie schodzenia. Poza tym w zejściu dochodzi zmęczenie i rozprężenie”. Na jego pierwszych wyprawach doświadczeni koledzy alpiniści mówili: „Piotr, pamiętaj, że zdobyty szczyt jest dopiero w bazie. Dopiero wtedy możemy skakać do góry”.
A jak, zdaniem Pustelnika wyglądał atak Mackiewicza na szczyt? Na wierzchołek Tomek Mackiewicz dotarł z Eli Revol, swoją górską partnerką, dość późno, dodatkowo doszło u niego do załamania funkcji wydolnościowych i walczył o życie. „Sam bardzo mocno wsłuchuję się w swój organizm i nawet gdyby ten wierzchołek był pięć minut drogi ode mnie, a czułbym, że jest już jest coś nie tak, zawróciłbym”, kwituje Pustelnik. „Nie potrafiłbym doprowadzić się do takiego stanu, żeby na szczycie być kompletnie bez siły”
Czy oceniając na spokojnie akcję ratunkową, można stwierdzić, że Tomek miał szansę się uratować? Według Pustelnika, to wciąż wróżenie z fusów. Gdyby Mackiewicz był zdrowy, miał jedzenie i picie i schronienie, to pewnie kilka dni by wytrzymał. Ale czarów nie ma, jeśli człowiek na wysokości 7200 metrów zostaje sam , jest chory, nie ma nic do jedzenia i picia, to ile czasu potrzeba, żeby stracił wiarę w przeżycie?
„Góry są środkiem, celem jest człowiek. Nie chodzi o to, aby wejść na szczyt. Robi się to, aby stać się kimś lepszym”. To słowa innego wybitnego himalaisty Waltera Bonatti, które trafiły na łamy niedawno wydanej autobiografii Piotra Pustelnika. Dowiecie się z niej, jakie demony gnały go na szczyty, a jakie zatrzymywały. Co sprawiło, że wszedł na te wszystkie ośmiotysięczniki. I jaką cenę zapłacił za swoją górską przygodę.
fot. tutułowe: w obozie III na Gasherbrumie II, fot. dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego
Autobiografię Piotra Pustelnika przeczytacie w nowej książce „Ja, Pustelnik”. Autobiografia. Wysłuchał Piotr Trybalski. Wydawnictwo Literackie