Nikt nie wie, jak to jest, być zadowolonym łosiem z wyjątkiem… Norwegów. Łoś jest u głównym towarem eksportowym. A jeśli Norweg jest cały w skowronkach i mówi o sobie „å være en glad laks”, to oznacza ni mniej ni więcej to, że jest szczęśliwy jak łoś…
Przeciętny Norweg przeznacza ponadprzeciętne sumy z podatków na rozmaite badania. Jest to typowo norweskie tak jak dawanie sobie w prezencie szpatułki do sera, będącej w dodatku norweskim wynalazkiem! Przeciętny Norweg nienawidzi też porównań z Duńczykami lub – co gorsza! – ze Szwedami, jak pisze Anna Kurek , miłośniczka Północy, w książce „Szczęśliwy jak łoś”.
Słynna skandynawska gościnność idzie u Norwegów w parze z dystansem wobec obcych. Mijając sąsiada na klatce schodowej , nie ma obowiązku mówienia „hei”, a jeśli znajomy na ulicy przejdzie obok nie mówiąc nawet „cześć”, nie trzeba się martwić. Przepuszczanie kobiet w drzwiach, czy oferowanie im pomocy przy noszeniu zakupów może być źle przyjęte przez Norweżki, które są równie silne i niezależne jak mężczyźni. Tak samo ustępowanie miejsca osobom starszym w pociągu czy autobusie jest źle widziane. Warto też pamiętać wybierając się na imprezę do znajomych, żeby zabrać ze sobą jedzenie i picie. Jest to ogólnie przyjęty zwyczaj. Świadomość, że można być komuś dłużnym dla Norwega byłaby nie do zniesienia.
„Szczęśliwy jak łoś. O Norwegii i Norwegach”, Wydawnictwo Poznańskie.