Perełki Wielkopolski. Na szlaku pierwszych Piastów
By Elżbieta Pawełek
Ile żon miał Mieszko I, dlaczego poślubił księżniczkę Dobrawę? Jakie tajemnice kryje Ostrów Lednicki i ile skrzyń złota zapłacono za sprowadzenie świętego Wojciecha do Gniezna? Zdziwicie się, jak ciekawa jest Wielkopolska. No to w drogę!
Jak Polska długa i szeroka nie ma takiego drugiego miejsca. Wspaniałe lasy, lśniące w słońcu oczka jezior , po których kręcą się żaglówki, skanseny, obiekty kultury i bardzo przyjazne karczmy. Wielkopolska jest też skarbnicą narodowych zabytków i niczym w wehikule czasu pozwala przenieść się w przeszłość. Dowiemy się, jak tu było w czasach dawnych pogan i pierwszych Piastów i dlaczego Mieszko I, a po nim kolejni władcy musieli się ochrzcić. A po drodze posilimy się, popływamy i postrzelamy… z trebusza.
Gniezno jak Rzym
Już przez sam fakt, że jest to pierwsza stolica Polski, serce bije mocniej. Tu wszystko się zaczęło od Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Świętego Wojciecha. Odkryjemy tu fascynujące miejsca, pamietające czasy pierwszych Piastów. Mówi się, że Gniezno jest niczym Rzym, bo tak jak on leży na siedmiu wzgórzach. A ponieważ na każdym wzgórzu musiała powstać świątynia, stąd tutaj tyle kościołów. Na zwiedzanie zasługują gotycki kościół Franciszkański, czy kościół św. Jana Chrzciciela – prowadzony przez bożogrobowców , Zakon Rycerski Grobu Bożego w Jerozolimie- uchodzący za największy zabytek w Gnieźnie. Chwilę czekamy, zanim kustosz żelaznym kluczem otworzy bramę na dziedziniec, a potem wpuści nas do środka świątyni. Wnętrze jest przepiękne, aż żal, że nie zostaniemy dłużej, ale trzeba pędzić dalej. Bożogrobowcy podobnie jak templariusze i joannici , opiekowali się niegdyś grobem pańskim w Jerozolimie, również pielgrzymami i chorymi na malarię. Ale największą atrakcją dla zwiedzających jest katedra gnieźnieńska na Wzgórzu Lecha, której dwie strzeliste wieże widzimy już z daleka. Uchodzi za jeden z najcenniejszych gotyckich zabytków Europie. I nazywana jest matką chrzestną polskich królów – koronowało się w niej pięciu polskich władców z Mieszkiem I i jego synem Bolesławem Chrobrym na czele. Katedra zachwyca wystrojem. Przy głównym wejściu można podziwiać słynne, XII -wieczne Drzwi Gnieźnieńskie wykute w brązie. Niestety, zwykle są zamknięte, otwiera się je tylko podczas procesji z prymasem. Skrzydła drzwi są różnej wysokości, robiono je bowiem ręcznie, „na oko”. I tak jedno skrzydło wykonano z całości, drugie – z 24 kawałków, co wykazało zdjęcie rentgenowskie. W 18 scenach przedstawiają życie i męczeńską śmierć św. Wojciecha, zamordowanego przez niewiernych w dawnych Prusach. Tu można by postawić kropkę, ale jego ciało, przechowywane dziś w srebrnej trumnie katedrze jako relikwia, miał wykupić z rąk oprawców Bolesław Chrobry, dając za nie tyle srebra i złota, ile ważył biedny męczennik. Ten czyn przydał polskiemu królowi ogromnego prestiżu w oczach chrześcijańskiego świata. Warto zwiedzić też podziemia katedry, w których zachował się najstarszy w Polsce napis nagrobkowy z 1006 r,. tam też została pochowana Dobrawa, która z Mieszkiem I przeżyła 19 lat i miała z nim co najmniej dwójkę dzieci.
Gniezno – gonić królika
Gniezno można też zwiedzać w nietypowy sposób spacerując Traktem Królewskim, a właściwie goniąc… króliki. Na całej trasie Traktu spotkamy króliki, króle, makiety i rzeźby przedstawiające piastowskie legendy i kilka info kiosków. Można zapytać skąd tutaj króliki? W „Wielkopolsce mówiło się, że są króle i królasy”, wyjaśniają przewodnicy. „Królom nakładano korony na głowy, a królasy hodowano w ogródkach”. I tak po mieście oprowadzają nas „króle i królasy”, będące symbolami wydarzeń, które zdarzyły się w Gnieźnie. Mamy więc królika- woja piastowskiego, królika – powstańca wielkopolskiego, czy królika hokeistę. Na koniec trzeba przejść się gnieźnieńską Wenecją, jak w tutejszej gwarze nazywają jezioro Jelonek. Naszym kolejnym celem jest nowoczesne Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, Trzeba iść trochę pod górę, za to potem nagrodą jest magiczny widok na katedrę, pomnik Lecha i…Wenecję.
Ostrów Lednicki, gród pierwszych Piastów
Na Ostrów Lednicki dostajemy się promem. Płyniemy niespiesznie, wokół cisza jak makiem zasiał. Słyszymy, że na dnie jeziora Lednickiego jest mnóstwo skarbów, bo topiono w nim sprzęt wojenny po wygranych bitwach. Niegdyś wyspę łączyły z lądem jedne z najdłuższych mostów w średniowieczu, których szczątkowe fragmenty odkryto właśnie pod wodą. Po okresie świetności nazywano ją wyspą zmarłych, bo znajdowano tu jedynie groby. Ale niegdyś działał tutaj prężny gród piastowski, więc mnóstwo pytań ciśnie się na usta. Jak ludzie organizowali sobie w nim życie, czy chorowali, czy mieli dużo czasu wolnego, w co wierzyli i czy budowali świątynie. Zorganizowane tu Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy jest skarbnicą wiedzy o tym miejscu. Okazuje się, że odkryty tu piastowski gród należał tylko do świty książęcej. Do dzisiaj zachowały się ruiny kompleksu pałacowego z czasów Mieszka I wraz z kaplicą na planie krzyża greckiego i basenami chrzcielnymi.
Chrzest Mieszka I – koniec z pogaństwem
Prawdopodobnie właśnie tutaj w 966 roku został ochrzczony Mieszko I , czym włączył swoje państwo w zachodni krąg kultury chrześcijańskiej. Chrzest odbył się na wyraźną prośbę jego żony, czeskiej księżniczki Dobrawy. A może nawet miał miejsce przed ślubem. Dobrawa była bowiem bardzo religijna, nie godziła się żyć z poganinem, mającym w dodatku siedem żon! Tak pisał o tym Gal Anonim: „Dotychczas (Mieszko) w takich pogrążony był błędach pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał. W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dobrawa. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem”. Tak więc Mieszko nie miał wyboru, swoje siedem żon musiał odprawić. Razem z nim ochrzczona została cała świta książęca, wszyscy dworzanie, ale buntował się nieskory do chrztu pogański lud.
Prości ludzie mieszkali na tzw. podgrodziu. Zakrojone na wielką skalę badania archeologiczne jeszcze przed drugą wojną światową doprowadziły do odkrycia wielkiego cmentarzyska. Na tej podstawie ustalono, że w średnich wiekach przeciętnie ludzie żyli tutaj niecałe 28 lat, a umieralność wynosiła 30-50 proc. Jednym z wyjątkowych odkryć okazał się pochówek 26-letniej olbrzymki, chorującej na gigantyzm, liczącej 215 cm wzrostu. Mimo wielu badań Ostrów Lednicki został rozpoznany zaledwie w 3 proc. i jest najstarszym stanowiskiem archeologicznym w Polsce, działającym od 150 lat. W różnych miejscach na wyspie wciąż widzi się archeologów prowadzących wykopaliska, inna zaś ekipa nurków przeczesuje wody jeziora. Trzymamy więc kciuki za kolejne niezwykłe odkrycia.
Wielkopolska w miniaturze – Pobiedziska
Właściwie w jednym miejscu można obejrzeć najważniejsze zabytki Wielkopolski. To Skansen Miniatur Szlaku Piastowskiego w Pobiedziskach, jeden z pierwszych skansenów w Polsce. Trochę się chmurzy, ale nie odbiera mu to uroku. Kiedy skansen powstał, poszła plotka, że właścicielem jest Michael Jackson. Piosenkarz nie miał z tym nic wspólnego, ale prawdą jest, że inspirację przy tworzeniu skansenu czerpano ze słynnego Parku Miniatur w Holandii. Zobaczymy tu słynną Katedrę Gnieźnieńską, Stary Rynek w Poznaniu i Katedrę Poznańską, Pałac w Rogalinie, czy Palatium na Ostrowie Lednickim. W sumie 37 zabytkowych obiektów, wykonanych z trwałych materiałów w skali 1:20.Bardzo ciekawe są też rzeźby na terenie skansenu, nawiązujące do mitologii słowiańskiej. Jedna z nich symbolizuje Porenuta, boga o czterech twarzach spoglądających w cztery strony świata, trzymającego głowę w rękach, co miało oznaczać dźwiganie przez niego zmartwień i trosk ludzi. Inna Swaroga, boga słońca i kowalstwa, czy Peruna, boga wojowników i piorunów. Nikt oczywiście nie wie, jak wyglądały dawne bóstwa, a to, co widać, to przede wytwór wyobraźni artysty. Słowiańskich bogów było wielu, że wymienię Chorsa, boga wojny i zwycięstwa, Marzannę – boginię zimy i śmierci, czy Świętowita, będącego najważniejszym z bóstw. Warto sięgnąć po „Mitologię Słowian” Aleksandra Gieysztora, żeby dowiedzieć się więcej. Ale żeby dowiedzieć się, jak wojowali pierwsi Piastowie , trzeba odwiedzić Gród Pobiedziska. Czego tu nie ma, a właściwie co tu jest. Pierrier, czyli niewielka machina miotająca, wyrzucająca pociski siłą mięśni ludzkich rąk, rażąca napastników z dużej odległości, kusze wałowe, wieża obserwacyjna, czy trebusz – drewniany miotacz pocisków. Ma zasięg do 200 metrów. Próbujemy, ale pocisk upada 20 metrów dalej. Wspaniała zabawa dla dorosłych i dzieci.
Wielkopolska – dobre adresy.
Hotel Pietrak w Gnieźnie. Stylowy obiekt stworzony z połączenia czterech starych kamienic w samym centrum przy ul. Bolesława Chrobrego. Niegdyś mieściła się tutaj Fabryka Nalewek i biuro Bolesława Kasprowicza, zdolnego przedsiębiorcy i patrioty, który własnymi pieniędzmi sponsorował Powstanie Wielkopolskie. Hotel gościł sławne osobistości i nawiązując do tradycji serwuje wyborne wiśniówki, morelówki, czy staropolską. Ma świetną kuchnię. Nasze typy: maślaki w śmietanie na pyrach i zupa rakowa.
Wielkopolski Park Etnograficzny w Dziekanowicach. Warto tu zajrzeć. To zrekonstruowana od podstaw wieś wielkopolska, z karczmą i chałupami chłopskimi, w których musiał być drewniany stół pod oknem, skrzynia na wiano dla panny młodej i zimna komora, do której mogli trafić dziadkowie na starość. Można tu obejrzeć świetnie zachowany barokowy kościół i piękny dwór z odtworzonym wystrojem wnętrz.
Hawiry nad Dylą i Marina Ślesin. Kameralny ośrodek wypoczynkowy w Hawirach idealny dla rodzin z dziećmi. Do dyspozycji gości pozostaje nieduży hotel i domki z drewnianych bali położone na malowniczym cyplu u brzegu Jeziora Ślesińskiego. Na miejscu restauracja, wypożyczalnia sprzętu wodnego. Można stąd zrobić sobie piękną wycieczkę żeglarską lub motorówką do pobliskiego Ślesina. To ostatnio modne miejsce ze względu na Marinę Ślesin, która powstała z funduszy unijnych. Na miejscu mnóstwo atrakcji – pomosty, rejsy statkiem, skutery wodne, żaglówki, niewielkie plaże z piaskiem i wesołe miasteczko dla dzieci.
Marina Gaj. Najlepsza restauracja nad jeziorem Pątnowskim, o czym świadczą wszystkie zajęte stoliki. To zasługa szefa kuchni Dawida Łagowskiego, laureata telewizyjnego programu Top Chef i jego zespołu. Restauracja stawia na powrót do natury i dobrej jakości regionalne produkty. W menu m.in. steki z polędwicy wołowej, mule, krewetki i oczywiście ryby prosto z jeziora. Nasz typ: kula czekoladowa z gałką lodu w gorącym sosie waniliowym. Pycha!
Tekst i zdjęcia ©Elżbieta Pawełek