Skarby Suahili
Afryka Reportaże

Skarby Suahili

Srebrzyste plaże ocienione palmami, namorzynowe bagna, przecięte turkusowymi strumieniami tworzą niezwykłą, tropikalną scenerię wybrzeża Kenii, Tanzanii, Mozambiku i okolicznych wysp. Otoczone przez spokojne wody i rafy koralowe, wywołują uczucie takiej idylli, że trudno sobie wyobrazić, iż toczono tu krwawe bitwy o  strategiczne porty. Że było to miejsce, gdzie przecinały się wielkie szlaki handlowe. Kupcy rozkładali tu swoje worki z przyprawami, bele jedwabiu, szkatułki ze szlachetnymi kamieniami.  Rozparci na miękkich matach mkeka i perskich dywanach godzinami dobijali targów. Sami zaś kupowali  cenną kość słoniową,  uchodzące za afrodyzjak rogi nosorożców, ziarno sezamu, skorupy żółwi szylkretowych, na koniec też niewolników.


W tropikalnym lesie, ciągnącym się wzdłuż wybrzeża, ogromne wrażenie robią baobaby.  Legenda głosi, że  posadził je tam rozzłoszczony diabeł, bo nie zrobił tego, jak Pan Bóg przykazał, tylko korzeniami do góry. Faktycznie, liczące setki lat chropowate kolosy wyglądają, jakby rosły wbrew naturze. Podobne do tykw pnie osiągają ponad piętnaście metrów grubości! Wśród gałęzi można wypatrzeć harcujące  białobrode kangury.  Dla tubylców, którzy wierzą, że mieszkają w nich duchy zmarłych, to święte drzewa.

Przyzwyczajeni do życia w pędzie z niedowierzaniem słyszymy co chwilę:  „pole, pole” (powoli, powoli), wypowiadane jak mantra przez Kenijczyków.  Czas płynie wolno, odmierzany jedynie wschodami i zachodami słońca… Co jednak robić, żeby się nie zanudzić? Można wyruszyć w rejs historyczną łodzią „ dhow”, odwiedzić podwodne parki, zanurkować na rafach koralowych,  wędkować na otwartym morzu jak Ernest Hemingway, licząc na wielką rybę, czy pożeglować na …piasku!  To naprawdę możliwe,  bojery mają żagiel i ster,  przy dobrym wietrze potrafią się nieźle rozpędzić.

Szczęśliwie, w wielu miejscach architekci uniknęli tworzenia turystycznych molochów. Ośrodki hotelowe wkomponowali w otoczenie tropikalnych ogrodów, palm, starych baobabów i kwiatów. Tym stylem architektonicznym nawiązali do wzorów afrykańskich, o czym świadczą „makuti”,  okrągłe chaty kryte przewiewnymi dachami z liści bananowca. Niepozorne z zewnątrz, w środku jednak zapewniają komfort: baseny, prysznice, łazienki, klimatyzacja i dobrze schłodzony szampan w lodówce!

Nieco historii

Wybrzeże Afryki Wschodniej pełne jest legend, jak mówi nasza przewodniczka Josephine.  Na długo, zanim odkryto i zbadano wnętrze Czarnego Lądu, pojawili się na nim Arabowie, Turcy, Hindusi, a nawet Chińczycy, żeglarze Orientu. Zostali i wzięli sobie za żony miejscowe kobiety, dając początek Suahili, jednej z najstarszych cywilizacji Afryki. W Kenii  jak w kulturalnym tyglu wymieszały się tradycje, zwyczaje i języki. Żyje w niej ponad 40 różnych plemion i około 30 milionów ludzi, w tym bardzo wielu muzułmanów.

Nowa kultura Suahili w okresie swej największej świetności rozciągała się wzdłuż Oceanu Indyjskiego, od terenów dzisiejszej Somalii, przez Kenię i Tanzanię aż po północny Mozambik.  Nie była to zwarta grupa etniczna, lecz zbiór różnych plemion, które łączył wspólny język. Dlatego obecnie określenie suahili przywodzi na myśl przede wszystkim używany w Afryce Środkowej i Wschodniej, język z rodziny Bantu, najpopularniejszy nie-europejski język afrykański. „Swahili” oznacza w języku arabskim ludzi z wybrzeży i pochodzi od słowa sawahil („wybrzeża”). Arabowie krzewili nową religię – islam, rozwijali edukację, promowali miejski styl życia, tworzyli wyrafinowaną architekturę. Budowane przez nich miasta dawały chłód, domy otoczone bogatymi ogrodami były kunsztownie zdobione i wyposażone w kanalizację. Burzliwy rozwój napędzała złota era w handlu z Arabią, Indiami i Chinami w XIV wieku. Jednakże oprócz niezaprzeczalnych atutów cywilizacyjnych wraz z przybyciem Arabów dla Afryki zaczął się bodajże najczarniejszy okres w jej historii – niewolnictwo.

Nowa kultura stworzyła odrębną mieszankę ludności pochodzenia afrykańskiego i arabskiego i chętnie asymilowała wpływy z innych kultur. Wybrzeże Suahili miało odrębną kulturę i religię a także środowisko geograficzne. Wcześniej region był zaludniony przez mniejsze społeczności, zajmujące się głownie pasterstwem, rybołówstwem i rolnictwem, dzięki którym  prosperowały. Regularne opady deszczu sprzyjały hodowli zwierząt, a płytkie wybrzeże dostarczało owoce morza. Natomiast od początku I tysiąclecia n.e. kluczowy okazał się handel, któremu sprzyjały głębokie ujścia rzek do lądu, tworzące naturalne porty. Wraz z działalnością handlową na wybrzeżu arabscy kupcy zaczęli gardzić ludnością pochodzenia niemuzułmańskiego i ich kulturą. Ludność Suahili, prawie całkowicie zniszczona w XVII wieku przez somalijskie plemię Galla, odrodziła się pod rządami Omańczyków w XVIII i XIX wieku. Ten rozkwit zakończył się, gdy w 1873 roku wprowadzono zakaz handlu niewolnikami. Anglicy przejęli pod władanie tamtejsze terytoria i sami zaczęli kontrolować szlaki handlowe. Dzisiaj pozostało niewiele rodzin suahilijskich. Co prawda  ich łodzie dhow cały czas żeglują wzdłuż wybrzeża, ale zostały w większości zastąpione nowoczesnymi statkami. Ortodoksyjna, muzułmańska ludność Suahili zamieszkuje obecnie miasteczka i wsie, gdzie trudni się rolnictwem i rybołówstwem.



Plaże ze srebrnym piaskiem

Liczący pięćset kilometrów pas kenijskiego wybrzeża ciągnie się od archipelagu Lamu na północy aż po Vangę, tuż przy południowej granicy z Tanzanią. Plaże z piaskiem tak białym, że aż srebrnym, powstały tam, gdzie niegdyś  rósł gęsty las tropikalny. Las wycięto,  w jego miejsce założono plantacje kokosów i agawy sizalowej i zbudowano hotele…

Do Malindi, ważnego ośrodka Suahili,  w 1498 roku zawitał słynny podróżnik Vasco da Gama.  A już rok później założono tu pierwszą  portugalską placówkę handlową. Dzisiaj to kurort opanowany przez Włochów.

Sto kilometrów dalej na południe, w Mombasie,  pierwsze kroki na afrykańskiej ziemi postawiła Karen Blixen,  wychodząc  za mąż za szwedzkiego arystokratę Brora Blixena. „Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale w nocy widzi się w Afryce dalej niż w innych miejscach. A gwiazdy świecą tu jaśniej”, pisała potem, będąc  pod wielkim urokiem Kenii.

Są miejsca, które absolutnie czarują. Parki morskie w Watamu i Malindi, archipelag wysp Lamu, czy piękne wysepki Mfangano, sprawiające wrażenie jakby Stwórca o nich całkowicie zapomniał.

Plaże Zanzibaru, fot.morganefreewoman

Najważniejszym miastem kenijskiego wybrzeża, będącym także jednym z głównych portów Afryki  pozostaje dalej Mombasa, pięknie położona na wyspie o powierzchni 15 km2. Czasy swojej największej świetności ma już co prawda za sobą, ale wciąż jest wielkim ośrodkiem handlowym z potężnym, nowoczesnym portem. Tutejsi kupcy byli podobno tak bogaci, że nosili ubrania tkane złotem. Obecnie mieszka tutaj  wielu Azjatów, żyjących z handlu i usług oraz ludność będąca mieszanką kenijskich plemion.  W całym regionie wyznawany jest islam. Plemiona Suahili zamieszkujące Mombasę już dawno zatraciły swoją odrębność. Natomiast rolnicy zamieszkujący okoliczne wsie i drobni rybacy ciągle prowadzą tradycyjny tryb życia. Dla turystów przyjeżdżających na safari Mombasa stała się bazą wypadową do eksploracji wnętrza Afryki.

Miasto wciąż zachowuje kolonialny charakter z zabudową  przypominającą  o dawnej świetności. Mombasa  z jednej strony jest wielka i kolorowa, z drugiej  zaś niestety przepełniona ubóstwem. Odrzuca i zachwyca jednocześnie. Na tle zatłoczonego centrum i części przemysłowo-portowej wyróżnia się stare miasto – położone przy oceanie urzeka swoim pięknem i atmosferą. Na wybrzeżu, na północ i południe od miasta powstało wiele miejscowości turystycznych. Jak grzyby po deszczu wyrosły hotele,  a region stał się popularnym miejscem wypoczynku. Turyści  wylegują się pod palmami, chroniącymi ich przed tropikalnym słońcem na pięknych, mało zaludnionych plażach. Bardziej aktywni nurkują na okolicznych rafach lub łowią ryby na otwartym morzu.

 

Ciągnące  się na południe od Mombasy wybrzeże słynęło z handlu niewolnikami. Rósł na nim pierwotny las Jadini, z którego do dziś pozostało tylko kilka niewielkich fragmentów. Później założono tu olbrzymie plantacje palmy kokosowej i trzciny cukrowej. Od kiedy zaś wybudowano kurort Diani Beach, rozwinął się tu przemysł turystyczny. 10-kilometrowy pas olśniewająco białego piasku, obramowany palmami kokosowymi, jest wręcz książkowym przykładem idealnej tropikalnej plaży. Nie trzeba było długo czekać, żeby cały pas wybrzeża zabudowały niezliczone hotele, z prywatnymi plażami, okolone zielenią. Kto pragnie jednak uciec od cywilizacji, może zaszyć się w ustronnej wiosce rybackiej Msambeni („Miejsce Antylopy”), położonej pośród malowniczych krajobrazów. Można tu spacerować wzdłuż plaży pomiędzy odsłoniętymi koralowcami, a podczas odpływu przejść na  rajską wysepkę Funzi. Oprócz idyllicznej plaży znajduje się na niej luksusowy domek dla łowiących ryby na otwartym morzu. Miejscem wypadowym dla wędkarzy jest też małe miasteczko Shimoni, z którego można wyruszyć na jedną z najciekawszych raf koralowych w Kenii i jedne z najlepszych miejsc połowu ryb na oceanie. Przy rafie koralowej wielkie ławice połyskujących ryb zmieniają barwy jak w kalejdoskopie.

Koralowe ogrody, obramowane anemonami i rozgwiazdami, są naprawdę niezwykle piękne, a co najważniejsze nie są uszkodzone przez kotwice cumujących łodzi czy niezręcznych pływaków. Jest to obszar chroniony obejmujący Morski Park Narodowy Wasini, otaczający wyspę o tej samej nazwie i trzy inne przybrzeżne wysepki, Morski Park Narodowy Kisite oraz Rezerwat Mpunguti. Sama wysepka Wasini idealnie nadaje się na spacery, podczas  których można znaleźć na plaży sporo fragmentów starej ceramiki lub szkła, będących pozostałościami po dawnej osadzie arabskiej. W tutejszej spokojnej wiosce rybackiej można też śmiało pogawędzić z miejscowymi rybakami, kiedy naprawiają sieci przed wypłynięciem w morze.

Wypoczynek na wybrzeżu Kenii nie należy jednak do tanich. Jedyną plażą w pobliżu Mombasy, oferującą tanie zakwaterowanie jest Tiwi. To również pierwsza turystycznie zagospodarowana część południowego wybrzeża, dostępna dla niezamożnych turystów. Do dyspozycji mają tu jedną z najszerszych plaż na kenijskim wybrzeżu, która jest przy tym niezbyt zatłoczona. W wodzie występuje jednak wiele wodorostów podobnie jak w częściach wybrzeża.


Raj krokodyli

Miasteczko Kilifi, położone niedaleko od Mombasy jest miejscem wypoczynku głównie dla emerytowanych białych Kenijczyków i popularnym ośrodkiem sportów wodnych. Umożliwia to 15-kilometrowy Kilifi Creek będący naturalnym portem, a zarazem jednym z najpiękniejszych zakątków wybrzeża. W zatoce ozdobionej eleganckim, japońskim mostem cumują pełnomorskie jachty i łodzie rybackie miejscowych rybaków. Co ciekawe, Kilifi jest także najważniejszym miejscem dla  plemienia Bantu, znanego ze swych niezwykłych tańców i czarodziejskich praktyk.

Na północ od Mombasy, tuż obok przylądka Nyali, znajdziemy Morski Park Narodowy Mombasa. Otoczony rezerwatem jest jednym z najbardziej dostępnych parków morskich, założonych wzdłuż wybrzeża. Powstał w celu ochrony delikatnego ekosystemu raf koralowych, niestety nieco uszkodzonych w tym regionie. Można tutaj nurkować lub pływać w masce wśród wielobarwnych ławic ryb. W suahilijskim mieście Jamba La Mtwana, rozwijającym się  na wybrzeżu aż do XVI wieku, można obejrzeć ruiny czterech meczetów, stary cmentarz i liczne domy. Jego nazwa „Dom Niewolników” sugeruje, że był to ważny ośrodek handlu niewolnikami.

Jeśli wciąż mało atrakcji, to z pewnością dostarczy ich Kenya Marinenland, największe akwarium i park węży na wybrzeżu Kenii. Zamieszkują go żółwie lądowe i morskie, krokodyle i węże, a także rekiny i płaszczki. Dodatkowo można się wybrać na wycieczkę łodzią dhow i obejrzeć przedstawienia z afrykańskimi tańcami.

Rozciągające się od Tudor Creek do Mtwapa Creek, na północ od wyspy Mombasa, Nyali było pierwszym zagospodarowanym turystycznie obszarem na wybrzeżu Kenii. Dziś znajduje się tu najwięcej  miejscowości wypoczynkowych i atrakcji turystycznych. Warta uwagi jest  wioska Mamba z farmą  liczącą 10 000 krokodyli, uchodzącą za jedną z największych takich farm w Afryce. Wybiegi dla zwierząt rozlokowane są w ogrodzie botanicznym, pośród orchidei. Można tu także zobaczyć groźne pająki i małe akwarium z pięknie wykonanymi zbiornikami wodnymi. Na chętnych czekają też konie i wielbłądy.


Śladem Ernesta Hemingway’a

Na naszej trasie nie może zabraknąć  Malindi, jednego z największych średniowiecznych państw-miast na wybrzeżu Kenii. Jego król, jak wieść niesie, pierwszy nawiązał stosunki dyplomatyczne z Chinami, podczas podróży znanego odkrywcy Zhenga He w 1414 roku. Podarował on chińskiemu dworowi żyrafę, oryksa i zebrę. Żyrafa tak się spodobała, że stała się symbolem Doskonałej Cnoty, Doskonałego Rządu i Doskonałej Harmonii. Dzisiaj Chińczycy „opanowali” praktycznie całą Kenię, co widać po inwestycjach w większości realizowanych przez chińskie firmy.

Malindi również jako pierwsze nawiązało przyjazne stosunki z podróżnikiem Vasco da Gamą w 1498 roku, a rok później założono tu pierwszą portugalską placówkę handlową. Obecnie jest kurortem z licznymi hotelami, restauracjami i nadmorskimi dyskotekami.  Plaże są tutaj czyste i pozbawione wodorostów (te występują bardziej na południe), a rafy koralowe są łatwo dostępne, w czasie odpływu do niektórych można dojść pieszo. Świetne warunki przyciągają nurków i pływaków w maskach. Niestety, popularność miejsca przynosi również szkody, ponieważ niektóre z raf koralowych zostały poważnie uszkodzone przez beztroskich turystów…

Malindi i Watamu to w Kenii główne ośrodki łowienia ryb na otwartym morzu, sportu, który spopularyzował Ernest Hemingway. W pobliżu znajduje się mały, atrakcyjny park z kolekcją wielkich żółwi, batagórów, węży (m.in. kobry, mamby i pytonów) oraz krokodyli. Można potrzymać (pod kontrolą) małego krokodyla oraz dużego pytona. Morski Park Narodowy Malindi włącznie z Morskim Parkiem Narodowym Watamu stanowi rezerwat biosfery, który obejmuje 30-kilometrowy pas wybrzeża wraz z pasem namorzynów i drzew kazuarynowych oraz rafą koralową. Można się przejechać łodzią na rafę. W okolicach Malindi znajduje się Las Arabuko-Sokoke, rozciągający się na południe od Gedi do Kilifi. Jest rezerwatem leśnym, chroniącym jeden z ostatnich dużych obszarów gęstego, pierwotnego lasu nadbrzeżnego w Kenii. Występują w nim rzadkie gatunki drzew, roślin i motyli.

Watamu, niegdyś spokojna, mała wieś rybacka, położona na wielkim zakolu Turtle Bay, stała się miejscowością, wypoczynkową oraz jednym z głównych kenijskich ośrodków nurkowania, pływania w masce i łowienia ryb. Atrakcją Watamu, oprócz pięknej plaży i kryształowo czystej, ciepłej wody jest wspaniała rafa koralowa w Morskim Parku Narodowym Watamu. Jest to jedna z najpiękniejszych raf w Kenii, będąca rajem dla ryb i najróżniejszych gatunków stworzeń morskich. Podwodne jaskinie Tewa są siedzibą olbrzymich dorszy skalnych, dochodzących do 2 metrów długości i 400 kg wagi. Zwiedzajacy jaskinie nurkowi mogą je karmić z ręki. Większość lokalnych hoteli oferuje wycieczki łodziami ze szklanym dnem, pływanie w masce i nurkowanie. Można także wynająć łódź z plaży lub przy wejściu do Parku Morskiego, na południe od Turtle Bay. Wstęp jest oczywiście płatny.


W Lamu czuć Suahili

Lamu jest oddzielonym od lądu stałego archipelagiem z rafami koralowymi, piaszczystymi wydmami i namorzynami oraz spokojnymi strumieniami. Miasto Lamu, tak jak wiele innych miast wybrzeża, było ważnym suahilijskim ośrodkiem handlu. Wyspiarskie położenie uchroniło je przed zniszczeniem przez Portugalczyków i przez plemię Galla. Dlatego też można tu obejrzeć zabytki architektoniczne, mówiące o ciągłości historycznej. Obszar ten w latach sześćdziesiątych był dużym ośrodkiem hipisowskim. W latach późniejszych z plaż usunięto narkomanów i nudystów. Trudny dostęp do wyspy oraz starania historyków uchroniły ją przed rozwojem masowej turystyki. Najchętniej przyjmowani są tu tacy turyści, którzy potrafią dostosować się do miejscowego stylu życia. Nie ma tu dyskotek i alkoholu, ale są przyjaźnie nastawieni ludzie, pyszne owoce morza oraz wspaniała atmosfera do wypoczynku.

Na odosobnionej wyspie Pate znajdują się trzy historyczne miasta – Pate, Siyu i Faza oraz liczne ruiny dawnych zabudowań. Był to niegdyś jeden z głównych ośrodków życia w archipelagu Lamu, lecz po stuleciach walk wewnętrznych miasto Lamu odniosło ostateczne zwycięstwo, niszcząc flotę Pate pod Shela w 1812 roku. Od tego czasu Pate nieubłaganie z wolna zaczęło popadać w ruinę. W mieście Pate zachowały się, niestety w nie najlepszym stanie, stare domy suahilijskie. Pozostałe miasta wyspy również skrywają pozostałości dawnych osad.

Najbliżej położona od miasta Lamu jest wieś Shela, która stała się popularnym miejscem wypoczynku. Na początku malowniczej, 11-kilometrowej plaży znajduje się stara osada i muzułmański meczet.


Kuszący Zanzibar

Maleńka wyspa u brzegów Tanzanii kusi turkusowym morzem i białymi jak śnieg  plażami. Niezmiennie przyciąga łagodnym klimatem i zapachami Orientu. Dla miłośników słońca i nurkowania na rafach koralowych Zanzibar stał się rajem. Tym piękniejszym, że bez pandemii, jak długo utrzymywały jego władze…

W palącym słońcu świat znieruchomiał. Tylko kilka drewnianych łodzi dhow, zaopatrzonych w niewielkie żagle,  leniwie sunie po Oceanie Indyjskim.. Zanzibarscy rybacy śmieją się, że nigdy nie wiadomo, co komu wpadnie do sieci: piękne nimfy wodne, barakudy, czy dorodne tuńczyki. Czasem rybacy zmieniają się w brawurowych żeglarzy, namiętnie ścigających się łodziami. Wielu z nich, młodszych stażem, marzy, by zostać nahoza, czyli sternikiem. Podczas odpływu, gdy turkusowe morze cofa się o kilka albo i kilkaset  metrów, ocean należy do kobiet. Kolorowe niczym rajskie ptaki, w wielobarwnych kangach ruszają na zbiory podwodnych alg, nazwanych zielonym złotem Zanzibaru, używanym w produkcji  kosmetyków.  Aż po horyzont ciągną się odcienie błękitu, turkusu, szmaragdu i śnieżnobiałe plaże zacienione palmami.  Stopy toną w rozgrzanym słońcem piasku. Wystarczy jednak zanurzyć się w wodzie, by się ochłodzić. Jeśli tak wygląda raj, to jest nim Zanzibar. Przypomina się pewna legenda o królowej Saby. Kiedy jej  okręt zbliżał się już ku brzegom, złowrogo zaszumiał ocean. Aby go przebłagać, królowa wrzuciła do wody naszyjnik z pereł. „To nie wystarczy”, odpowiedziało jej morze. Rzuciła więc po raz drugi skrzynię pełną skarbów, z której wypadły przecudne klejnoty i z których  powstały rajskie wyspy Zanzibarskiego Archipelagu. Można w to wierzyć lub nie, ale czar Zanzibaru wciąż działa.


Wokół rafy koralowej

Jedni przyjeżdżają tu dla cudownych zachodów słońca. Inni, żeby zakosztować kiteserfingu i  nurkowania na rafach koralowych. Wystarczy się zanurzyć, a kurtyna z tysięcy ruchliwych rybek uchyla się bezszelestnie. Przepuszcza intruzów w piankowych strojach i zaraz się zamyka.  Jedną z atrakcji są podwodne żółwie zielone. Czasem pojedyncze osobniki można zobaczyć przy ścianie rafy koralowej. Takie spotkanie zawsze jest przeżyciem, bo żółw zielony, nawet wielki jak balia, zachowuje lekkość bańki  mydlanej. Jeśli w głąb wody przenika słońce, jego  łeb i łapy są świetliste i pastelowe, a  pancerz złoty jak plaster miodu.    chciałoby się go pogłaskać, ale regulamin nurków nie pozwala na taką poufałość, jak pisała z żalem Małgorzata Szejnert, która Zanzibarowi poświęciła książkę „Dom żółwia”. W bazach nurkowych wszyscy wspominają spotkania z delfinami albo rekinami, które w Archipelagu Zanzibarskim bywają łagodne.  Ale żółwie są coraz rzadsze, choć żyją po 200 lat. Wszystkiemu winien jest człowiek. Żółwice po zapłodnieniu mogą złożyć jaja tylko tam, gdzie same przyszły na świat.  Co zrobią jednak, kiedy nie znajdą domu swoich narodzin, bo w jego miejscu stoi nowy bungalow albo stoły, na których palą się świece? Gdzie w piasku zakopią swoje jaja, kiedy plaża jest pełna ludzi jak miejski deptak i niektórzy bawią się na niej  z psami? Dawniej tego nie było, bo Zanzibar jest muzułmański, a pies dla muzułmanów to zwierzę nieczyste…


Zanzibarski afrodyzjak

Szczęśliwie, uciążliwe monsuny nękające Afrykę obchodzą się z wyspą łagodne, a bliskość równika sprawia, że nie docierają tutaj groźne cyklony. Dzięki temu słynne plantacje goździków mają się dobrze. To podobno ich zapach przyciągnął tu portugalskich żeglarzy i skłonił do osiedlenia się na Zanzibarze w XVI w. Wcześniej plantacje przypraw zakładali tutaj Persowie, potem korzenny biznes rozwinęli sułtani Omanu…. Zieleń Zanzibaru oszałamia,  rośnie tu dosłownie wszystko, wiele odmian bananów, pieprz i wanilia, kardamon, limonki, ananasy, mango, marakuje… Od zapachów kręci się w głowie. Można  tu spróbować wszystkiego, a nawet posiąść tajniki wiecznej urody. Smarowanie twarzy jaskrawożółtą kurkumą przywraca jej młody wygląd. Zanzibarki nie potrzebują perfum, mają je w kwiatach  ylang-ylang, z których olejki eteryczne wykorzystuje się do produkcji Chanel No.5. Znajdzie się też coś na udany seks, jak mówi miejscowy przewodnik.  „Po sproszkowaniu gałka muszkatołowa działa jak …afrodyzjak.  Ale nie wolno jej używać , kiedy mąż jest poza domem”, żartuje otoczony wianuszkiem kobiet.

Kamienne Miasto i Freddie Mercury

Punktem obowiązkowym jest Stone Town, Kamienne Miasto, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. To najbardziej zabytkowa część Zanzibaru. Zapuszczamy się w labirynt krętych uliczek, by ze zdziwieniem stwierdzić, że nie ma tu kamiennych domów. Te, które się zachowały, sypią się ze starości, niszczone wiatrem i słońcem. Podziwiamy ich misternie kute balkony, ażurowe okiennice, rzeźbione, drewniane drzwi, nabite mosiężnymi ćwiekami.  Najwyraźniej dawni właścicieli, bogaci kupcy arabski, rywalizowali ze sobą, który z nich wystawi wspanialszą rezydencję. W XIX w. Stone Town było jednym z najbogatszych miast świata,  czerpiącym  zyski z handlu pomiędzy Afryką, Azją, Europą.  Na największym bazarze Darajani życie kwitnie jak dawniej.  Można kupić tu kolorowe tekstylia, przyprawy, świeże ryby, czy przysiąść w jednej z ulicznych kafejek.  Obserwujemy, jak mężczyźni w białych szatach ciągną wózki pełne warzyw i owoców, jak grają w szachy lub medytują nad sensem życia. W tym samym czasie kobiety, których jedyną ozdobą są  dłonie pokryte wzorami z henny,  odziane w czarne buibui, zakrywające ich ciała,  przechadzają się bezszelestnie obok bawiących się dzieci…  W Stone Town warto zobaczyć Dom Cudów i Stary Port Dhow, gdzie cumują tradycyjne łodzie. Wejdźmy na ich pokład, zajrzymy do ciemnych ładowni i wyobraźmy sobie stłoczonych tam niewolników.  Przypomina się niechlubna historia wyspy, będącej niegdyś jednym z głównych centrów handlu ludźmi. Jednak fakt, że urodził się tu Farrokh Bulsara, znany potem jako Freddie Mercury, dodaje wyspie splendoru. Przy ulicy Kenyatty w Stone Town znajdziemy bladożółty dom z zakurzoną fasadą i tabliczką „Mercury’s House”. Można wynająć w nim apartament na dzień albo całe wakacje.  Chętnych nie brak, choć Freddie mógł spędzić tu jedynie pierwsze osiem lat życia.  Zanzibar ma wszystko, co może umilić wakacje. Ale jego największym skarbem są ludzie. Przyjaźni, otwarci, ciekawi obcych. Jako potomkowie odważnych żeglarzy, podróżników i kupców te cechy dostali w genach. Zewsząd więc słychać „karibu”, zapraszamy.


Najpiękniejsze wybrzeże w Afryce

Mozambik, według licznych opinii, ma najpiękniejsze wybrzeże w Afryce. Położony pomiędzy Tanzanią i RPA ma linię brzegową o długości ponad 2500 kilometrów. Turystów przyciągają  tutaj idylliczne plaże, turkusowe wody, rafy koralowe, tętniąca życiem stolica i tygiel kultur przodków, które od tysiącleci przemierzają wody Oceanu Indyjskiego…

Wybrzeże Mozambiku, zwrócone w stronę Oceanu Indyjskiego, słynie z bogactwa plaż. Na północy zdecydowanie przeważają skaliste, w centrum, w pobliżu ujścia rzek, błotniste,  ograniczone rozległymi namorzynami, a na południu piaszczyste z wysokimi wydmami, porośnięte runem. Gdzieniegdzie jeszcze można natrafić na ślady dawnych mieszkańców: Arabów i Europejczyków. Ale najbardziej kuszą przejrzyste wody, zachęcające do pływania i nurkowania. Na wyciągnięcie ręki mamy wielkiej urody rafy koralowe, bajecznie kolorowe ławice rybek, niezwykły , podwodny świat, przyprawiający o zawrót głowy. Można go również podziwiać podczas rejsu przez szklane dno łodzi. Wybrzeże Suahili zostanie w nas na długo.

Artykuł napisany prestiżowego magazynu turystyczno-podróżniczego All Inclusive

Post Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Verified by ExactMetrics