Sto twarzy Hiszpanii. Fiesta, sjesta i całusy, czyli zrozumieć Hiszpanów. Tę książkę musicie przeczytać, jeśli planujecie wyjazd do kraju Don Kichota, niekoniecznie do jego ukochanej Kastylii La Manchy. Dowiecie się, dlaczego, pośpiech jest źle widziany w Hiszpanii, a „maniana” to słowo-klucz do zrozumienia duszy jej mieszkańców. Hiszpanom nigdy nie śpieszy i generalnie pośpiechu nie rozumieją, jak pisze Maciej Bernatowicz, autor książki „Hiszpania. Fiesta dobra na wszystko”, miłośnik i znawca tego kraju, w którym spędził 9 lat. „Nie pamiętam wydarzenia, imprezy, święta narodowego czy jakiegokolwiek innego eventu z udziałem Hiszpanów jako zaproszonych gości, które zaczęłoby się punktualnie co do minuty”.
Hiszpanie mają też zwyczaj dopiero co poznaną osobę, widzianą po raz pierwszy, a czasem i ostatni całować, śląc jej dwa buziaki. „Całują wszyscy wszystkich. Młodzi starych, starzy młodych, całują się panie miedzy sobą, a bywa, że od tego gestu nie stronią też panowie. (…) Buziaki są obowiązkowe. Dla większości dwa. Nie jeden, bo jak mi kiedyś zwrócono uwagę: „Masz dwa policzki, a jeden nie jest od drugiego gorszy”, pisze Bernatowicz.
Ta książka to błyskotliwy wgląd w to, co współcześni Hiszpanie myślą o swojej historii i tożsamości, co wywołuje w nich radość, a co obawy. Przybliża ich tradycje, postawy życiowe i wyzwania, z którymi muszą się zmierzyć, ale też pokazuje ich niemałe sukcesy. Turystom zaś podpowiada, w jakie miejsca uderzyć, a jakie omijać… Obowiązkowa lektura nie tylko dla podróżników.
„Hiszpania. Fiesta dobra na wszystko”, Wydawnictwo Muza.