Indonezyjska agencja ds. zwalczania skutków katastrof (BNPB) nadal prowadzi akcję ratowniczą, ponieważ nadal jeszcze pod gruzami mogą być żywi ludzie. W działaniach pomagają Lekarze bez Granic (Medecins sans Frontieres), a ONZ zaoferowało pomoc humanitarną i logistyczną, głównie w postaci transportu i kuchni polowych.

Wskutek tsunami zniszczonych zostało ponad 600 domów, niemal 70 hoteli oraz 420 łodzi. 11 tys. ludzi pozbawionych zostało dachu nad głową. Wśród ofiar śmiertelnych nie ma cudzoziemców, ale bilans ofiar i poszkodowanych może jeszcze wzrosnąć.

Prezydent Indonezji Joko Widodo udał się śmigłowcem do prowincji Banten na północnym wybrzeżu Jawy obserwować akcję ratowniczą i odwiedzić szpitale polowe i mieszkańców. „Tsunami w sobotę w nocy przyniosło ofiary i straty w Pandeglang, Serang, Lampung Selatan, Tanggamus i Pesawaran” – napisał na Twitterze.

Pandeglang, około 100 km na północ od Dżakarty, to rejon najbardziej dotknięty przez tsunami.

Indonezja nie ma systemu wczesnego ostrzegania przed tsunami – powiedział rzecznik agencji BNPB Sutopo Purwo Nugroho. Istniejący system ostrzega tylko przed trzęsieniami ziemi. Według indonezyjskich władz i mediów, przyczyną tsunami były najpewniej wstrząsy i osunięcia dna morskiego po piątkowej erupcji wulkanu Krakatau. Według rzecznika BNPB, nie widać było żadnych oznak zbliżającego się tsunami, które uderzyło 25 minut po wybuchu wulkanu.

Indonezja położona jest w rejonie aktywnym sejsmicznie będącym fragmentem tzw. „ognistego kręgu” otaczającego Ocean Spokojny. Charakteryzuje się on częstymi erupcjami wulkanów i trzęsieniami ziemi.

źródło: Onet.pl