Jest staroświecka i nowoczesna. Żywiołowa i melancholijna. Ma niezrównaną średniowieczną Alfamę. Fado, w którego pieśniach odbija się lizbońska dusza. I bohaterów na miarę Vasco da Gamy.
Lizbona w ostrym słońcu wygląda jak białe miasto. Bywa też lazurowa od niebieskich „azulejos”, słynnych ceramicznych kafelków. Wim Wenders, reżyser „Lisbon Story”, już podczas pierwszego pobytu w tym mieście, wiedział, że nakręci o nim film. Jego Lizbona pachnie morzem i sardynkami przypiekanymi na ruszcie. Grucha jak gołębie. Jest żywiołowa i nieco tajemnicza jak Teresa, wokalista zespołu „Madredeus”, w której kocha się główny bohater.
Przy Słonecznej Bramie
Moja „Lisbon Story” zaczyna się przy Portas do Sol, Słonecznej Bramie, dokąd docieram słynnym lizbońskim tramwajem. Skrzypi i trzęsie niemiłosiernie na każdym zakręcie. Opuszczam go więc bez żalu i ruszam w kierunku starej Alfamy. Po wyślizganej kostce na Rua Santa Luisa pnę się pod górę do zamku, który po wyswobodzeniu z rąk Maurów, służył za rezydencję portugalskim królom. Zapuszczam się w malowniczy kwartał Santa Cruz w obrębie zamkowych murów i szybko się gubię w plątaninie wąskich, średniowiecznych uliczek.
Alfama budzi się do życia późnym popołudniem, kiedy ożywają tawerny fado. To miejscowa odmiana bluesa, dość rzewna, głęboko zakorzeniona w lizbońskiej duszy. Fado jest głosem uczuć: radości, smutku, zazdrości.
Najładniejszą promenadą Baixy jest Rua Augusta, sąsiadująca z placem Comercio, gdzie niegdyś podejmowano władców i ambasadorów, którzy prosto ze statków przechodzili tędy na królewskie salony.
Symbolem dawnej portugalskiej potęgi stała się wieża Belem nad Tagiem. Pięć wieków temu żeglarze wyruszali stąd w poszukiwaniu nowych lądów. Dzięki nim świat stał się większy. Bohaterów zamorskich wypraw z Henrykiem Żeglarzem na czele uwiecznia całkiem współczesny Pomnik Odkryć Geograficznych.
Za „pieniądze z pieprzu” i złoto z zamorskich wypraw wybudowano wspaniały klasztor Hieronimitów (na liście UNESCO). Można obejrzeć w nim marmurowy grób Vasco da Gamy, którego żaglowce cumowały na pobliskiej plaży, po odkryciu drogi do Indii.
Moja wędrówka po Lizbonie kończy się nieoczekiwanie w Parku Narodów, który sprawia wrażenie dzielnicy przeniesionej z kosmosu. To architektoniczna wizytówka miasta – wieżowce w kształcie statków ze szkła i metalu, 140-metrowa Wieża Vasco da Gamy, bajecznie kolorowe fontanny, rwące potoki, nowoczesne centrum handlowe. Kiedy słońce chyli się ku zachodowi, oglądam te architektoniczne cacka z okien górskiej kolejki ciągnącej się wzdłuż Tagu. Tak będą wyglądały miasta XXI wieku.
Mini informator
Internet: www.visitlisboa.com, www.visitportugal.com
Podróż
Do Lizbony najłatwiej dotrzeć samolotem, przeloty oferuje m.in. Tap Portugal i WizzAir. Z lotniska, 7 km od centrum, szybko można dojechać do miasta autobusem kursującym co 20 minut. Z Polski nie ma bezpośrednich połączeń kolejowych i autobusowych z Portugalią.
Pobyt
Najnowszy i najbardziej ekskluzywny z lizbońskich hoteli działa w XV-wiecznej rezydencji, tuż przy zamku w Alfamie. Cena pokoju zaczyna się od 240 euro. Dużo taniej wypadnie nocleg na kwaterach prywatnych (20 euro) lub w jednej z nadmorskich miejscowości pod Lizboną.
Ciekawostka 1
W lizbońskiej dzielnicy Chiao w dobrym tonie jest wypić kawę ekspresową „bica” w towarzystwie posągu Fernanda Pessoa, największego portugalskiego poety XX w., siedzącego przy stoliku przed kawiarnią Brasileira. Wydarzenie może utrwalić pamiątkowe zdjęcie. Pessoa był członkiem lizbońskiej awangardy, wydawał dużo, a swoje utwory podpisywał 4 pseudonimami. Był częstym gościem Brasileirii, która została założona w latach 20. XX w. i stała się ulubionym miejscem spotkań intelektualistów.
Ciekawostka 2
Z badań przeprowadzonych przez Catamaran Charter Croatia wynika, że Lizbona właśnie zdetronizowała Paryż, zostając „nową romantyczną stolicą Europy” W Stolicy Portugalii jest 588 romantycznych restauracji i 152 romantycznych hoteli, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca stanowi najwyższy wskaźnik wśród wszystkich miast w Europie.