Człowiek jest stworzony do bycia szczęśliwym w każdych warunkach i na każdej szerokości geograficznej, zdaje się mówić Rafael Santandreu, hiszpański psychoterapeuta, zakochany w swojej rodzinnej Barcelonie. I dodaje, że wszystko tkwi w umyśle. Kiedy spotyka nas coś nieprzyjemnego i czujemy się źle, to nie z powodu jakiejś przykrości, ale przez to, co sami sobie wmawiamy. Nasz umysł może być naszym najlepszym przyjacielem albo najgorszym wrogiem. Ludzie stają się słabi z powodu wysokich wymagań i silni dzięki wyrzeczeniom.
Santandreu, bazując na najnowszych osiągnięciach psychologii, przedstawia drogę do osiągnięcia równowagi wewnętrznej i czerpania radości z życia. I daje nam klucz do szczęścia. Wystarczy wyzbyć się wygórowanych potrzeb: bezpieczeństwa ekonomicznego, uznania, towarzystwa innych, wygody, spokoju. Wystarczy miarkować się w zaspokajaniu potrzeb, nie tylko tych materialnych, ale i emocjonalnych. Nie mieć nadmiernych oczekiwań i nie dramatyzować bez powodu, bo to jest źródłem lęków, neuroz, nałogów i konfliktów.
Autor rozprawia się też z błędnym przekonaniem, że szczęście leży gdzieś na zewnątrz i pokazuje, jak skutecznie zaprogramować swój umysł, aby się na nie otworzyć. „Umysł jest plastyczny i jeśli wytrwale praktykuje, neurony przywykną do tworzenia kanałów harmonii. Każde zaburzenie emocjonalne jest owocem błędnego wyobrażenia, choroby niedoboru, a to tylko marność, bezsensowne przekonania, które mogę od siebie odsunąć”, pisze Rafael Santandreu.
—————————
„Być szczęśliwym na Alasce”, Wydawnictwo MUZA